..."Wszyscy, co drogą zdążacie,
przypatrzcie się, czy jest boleść,
jako boleść moja"...
Święto Najświętszej Maryi Panny Bolesnej następuje zaraz po święcie Podwyższenia Krzyża Świętego, bowiem przypomina nam szczególną więź i udział Maryi w ofierze Swego Syna na Kalwarii. Papież Pius X w 1912 roku ustanowił, że święto to będzie obchodzone dnia 15 września, w oktawie Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Wśród wielu tytułów przysługujących Maryi spotykamy też określenie Matka Boska Bolesna.
Dlaczego Matka Bolesna?
bo żadna matka na ziemi nie przeżyła tyle i nie przecierpiała tak wiele, jak Matka Jezusa, chociaż przecież była Matką Boga,
bo Jezus chciał, żeby Jego Matka była złączona z Dziełem Odkupienia i dał Jej udział w Swoim największym cierpieniu, a Ona pokornie to przyjęła,
bo Maryja jak nikt kochała Jezusa miłością doskonałą i dlatego też jak nikt cierpiała,
bo mimo wszystko wytrwała pod krzyżem, aby wziąć z ramion krzyża Swego Syna,
bo gdy wszyscy już odeszli, zabrali ze sobą hałas, krzyk i zgiełk zostało z Jezusem Jej miłujące Serce, prawdziwe łzy i czułe współczucie,
bo Maryja dźwigała, dźwiga i będzie dźwigała w Swym Niepokalanym Sercu wszelki ludzki ból i cierpienie - nasze krzyże.
Tradycja chrześcijańska wskazuje nam na pewne etapy cierpień Maryi rozważając Siedem Boleści Najświętszej Maryi Panny, nazywając Ją też Matką Siedmiu Boleści. A to boleść związana z: proroctwem Symeona.." A Twoją duszę miecz przeniknie".., nagłą ucieczką do Egiptu, poszukiwaniem 12 letniego Jezusa w Jerozolimie, spotkaniem z Jezusem na Drodze Krzyżowej, konaniem Jezusa na Krzyżu, zdjęciem z krzyża i złożeniem Jezusa na Jej rękach, czy wreszcie z przeżywaniem bólu gdy Ciało Jezusa złożono do grobu.
Jak widzimy Maryja cierpiała tak bardzo, że możemy do Niej mówić: Matko Bolesna.
Rola Maryi w cierpieniu Jezusa. Zadaniem matki jest dodawanie otuchy, pocieszanie i wedle możliwości łagodzenie bólu. Jest więc zrozumiałe, że przy umierającym Jezusie była Jego Matka Maryja. Nie mogła Ona wprawdzie zmniejszyć cierpienia Jezusa, ani zetrzeć z Jego twarzy pyłu i błota, ale mogła z Synem cierpieć i przez Swoją bliskość wzmacniać Go, jak i pocieszać spojrzeniem. Zatem Jezus i Maryja szli Drogą Krzyżową i oboje stanęli na Golgocie. Jezus z krzyżem na ramionach, a Jego Matka z krzyżem w Sercu. Chrystus jako Odkupiciel nas wszystkich, a Maryja jako Współodkupicielka. Jezus wiedział, że Maryja ból i cierpienie, którego doświadczała z Jego powodu ofiaruje za zbawienie dusz. To wszystko co Jezus cierpiał w ciele zbiegało się w Sercu Matki. Pod krzyżem więc stała Matka Bolesna, Najboleśniejsza z Bolesnych z Sercem przeszytym, gwoźdźmi przebitym, cierniem ukoronowanym i wyszydzonym.
Czy teraz Maryja też cierpi za nas? Cierpi za nas, ale i przez nas, z powodu naszych grzechów. To Jej Syn oddał życie za każdego z nas. Nic więc dziwnego, że gdy Maryja widzi nasze upadki, zło i grzech, to uderza to w Nią, bo Jej tak samo jak i Jezusowi bardzo zależy na naszym zbawieniu. Maryja, Matka Bolesna cierpi z powodu wzgardzonej przez nas Miłości, cierpi wtedy gdy grzeszymy , gdy odtrącamy pomocną dłoń Jej Syna. Zastanówmy się, czy dzisiaj Maryja nie jest Matką Bolesną również z powodu mojego życia?
Czego w dzisiejszych czasach możemy nauczyć się od Matki Bolesnej? . Maryja uczy nas szacunku do godności człowieka - okazuje bowiem godność poczętemu pod Jej Sercem Jezusowi, a potem towarzyszy Mu przez wszystkie szlaki Jego wędrówki ziemskiej aż po Golgotę. Jedną z najtrudniejszych do zrozumienia jest tajemnica cierpienia. Cierpią dobrzy i źli, starzy i młodzi, bogaci i biedni, cierpią wszyscy z każdej epoki i kraju. Któż najlepiej nauczy nas cierpieć, jeśli nie Maryja Matka Bolesna, która od chwili Zwiastowania przyjęła cały ciąg cierpień. Uczy nas "stylu" cichego przyjmowania bólu krzyża. Maryja patrzyła jak umiera Jej umiłowany Syn, stała pod krzyżem i milczeniem najpełniej wyrażała ból Swego Serca. W milczeniu ofiarowała Ojcu okropne cierpienie Syna, w milczeniu wysłuchała Jego Testamentu i zgodziła się być naszą Matką. Uczy nas w milczeniu kontemplować Boga.
Swoim postępowaniem Maryja uczy nas wiary, zaufania i nadziei. Trzymając w Swych ramionach umarłego Chrystusa, nie traci wiary, nie narzeka lecz ufa, że nadejdzie poranek Zmartwychwstania. Również dzisiaj Jezus "potrzebuje" ludzi stojących razem z Maryją pod krzyżem i dających się Bogu prowadzić. Maryja jest pełna wiary - wierzy że Bóg może przez Nią cudownie działać. Pokazuje nam, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a my powinniśmy o tym pamiętać w każdej sytuacji.
Każdy z nas w swoim życiu prędzej, czy później spotyka się z krzyżem i cierpieniem.
Krzyż można przyjąć dobrowolnie jako swój, albo go tylko znosić. Jeżeli go poniesiemy bez Jezusa, to będzie nas wgniatał w ziemię, jeżeli zaś z Jezusem, to będzie nas od ziemi odrywał i przybliżał do Boga . Matka Bolesna uczy nas jak należy krzyż przyjąć i go nieść, chociaż nie można go do końca pojąć.
Jak odkryć miłość do Matki Bolesnej i wejść w Jej Serce? Pod krzyżem staliśmy się Jej dziećmi i tam jest klucz do Jej Serca. ..."Obejmując stale krzyż, żyć będziemy zawsze zjednoczeni w Sercu Maryi"...powie św. Kasper de Buffalo. Mówiąc o obejmowaniu krzyża, myślimy o Jezusie Ukrzyżowanym. Maryja z otwartym Sercem jest tam, gdzie jest Jej cierpiący Syn. Całe jej Serce, zainteresowania, wszystkie myśli i siły są tam, gdzie Jezus wisi na krzyżu. Teraz też Jezus wisi na krzyżu tam gdzie jest cierpienie, nasze zagubienie, ludzka bieda, samotność, krwawiące rany. Jeżeli tam jest też nasze Serce, to jesteśmy blisko Maryi. Trzeba jednak obejmować krzyż - nie tylko klęczeć i modlić się, lecz prawdziwie sercem obejmować ten krzyż, nasz własny krzyż i każdego napotkanego człowieka. To bardzo przybliży nas do Matki Bolejącej, bo Ona właśnie tak czyni. Maryja nadal najbardziej interesuje się Jezusem Ukrzyżowanym, czyli naszymi krzyżami, problemami i cierpieniem. Czy o tym pamiętamy czy nie, Ona nasza Matka jest zawsze przy nas. Ona nas pilnuje, kocha bez warunków, czuwa nad nami nieustannie. Matka Bolesna jest wierna, nie zapomina o nas , widzi nasze problemy, krzyże naszego serca - Ona je zna i obejmuje Swoim kochającym Sercem. Dla nas bardzo ważną rzeczą jest, aby wejść w Serce Matki Bolesnej i stać się dzieckiem, być pod Jej opieką. Wtedy nikt z nas nie będzie samotny, bo będzie pod czujnym okiem Matki Bożej, a Ona zawsze poprowadzi nas do Jezusa.
Zaufajmy i wszystkie nasze lęki i bóle złóżmy w Sercu Tej, która uczy nas jak trzeba cierpieć. Trwajmy przy Jezusie, Maryi i Kościele zawsze, nawet wówczas, gdy będzie to tak trudne jak obecność Matki Bolesnej na Kalwarii przy krzyżu. Pamiętajmy też, że konsekwencją trwania przy Krzyżu jest Zmartwychwstanie Chrystusa, oraz Wniebowzięcie Maryi. Nie zasmucajmy Matki Bolesnej naszymi postawami, bo Ona na to nie zasługuje.
..."Przed Tobą staję grzeszna i drżąca,
Spójrz na mnie, Matko! o Bolejąca!"...
["Faust" Goethego]