VI NIEDZIELA WIELKANOCNA.
Refleksja
Jako Sługa Boża s. Leonia Maria Nastał, służebniczka Najświętszej Maryi Panny, opisała w swoim Dzienniku, co dane jej było zrozumieć pewnego razu przy odmawianiu „Wierzę w Boga”, po wymówienia słowa „wszechmogącego”. Relacjonuje tak: „Głos wewnętrzny przerwał mi: «Dzieła mojej wszechmocy otaczają cię dookoła we wszechświecie. Wiedz jednak, że daleko więcej uwydatnia się moja wszechmoc w stwarzaniu w duszy cudów łaski. Każde posunięcie duszy na drodze doskonałości, każde pomnożenie w niej miłości, jest cudem wszechmocy Bożej. A cudem wszystkich cudów jest tajemnica Eucharystii, tajemnica zjednoczenia duszy z Bogiem przez Sakrament Miłości” (nr 154, pod datą 28 VIII 1936 r.).
Łaska Boża pomaga nam uwierzyć i pomaga nam głębiej wnikać w tajemnicę naszej wiary. Spotkanie z Osobą Jezusa Chrystusa nadaje naszemu życiu nowy sens. Czytając tekst dzisiejszej Ewangelii, odkrywamy, że głównym celem Ducha Świętego nie jest przekazywanie informacji. To prawda, że jest On Nauczycielem i Doradcą, który może nas doprowadzić do poznania całej prawdy. Duch Święty nie ogranicza się do przekazywania nam wiedzy. On również jest pełnią miłości, którą ukochał nas Jezus, umierając za nas na krzyżu - miłości tak wielkiej, że złamała na zawsze panowanie grzechu i śmierci. A będąc jednocześnie Ogniem, który oczyszcza, i Gołębicą, która niesie nam pokój, Duch Święty porusza nie tylko nasz umysł, ale też i serce.
Kilka dni przed Wniebowstąpieniem Jezus mówił do swoich uczniów: „Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem... Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: odchodzę i przyjdę znów do was...”. To obietnica stałej obecności Chrystusa w Kościele aż do koniec czasów. Obecności przez Ducha Świętego.
Spójrzmy, na jak wiele sposobów Duch Święty udziela się wierzącym. Możesz Go odnaleźć w modlitwie. Niesie ci uzdrowienie i łaskę w sakramentach. Jego namaszczenie pomaga ci głębiej poznać Jezusa. On sprawia, że słowo Boże staje się dla ciebie żywe. On czyni cię nowym stworzeniem!
Ks. prof. Henryk Seweryniak, zastanawiając się, co znaczy „być chrześcijaninem dzisiaj” stwierdza: W Polsce Kościół, jeden z głównych protagonistów przemian demokratycznych w tym regionie świata, znalazł się już od ładnych paru lat na ławie oskarżonych. Dawni „bracia z kruchty”, czasem „błędni rycerze”, a już szczególnie kolaboranci stali się chętnie oskarżycielami, sędziami, obrońcami z urzędu... W szkole, w pokoju nauczycielskim, w ośrodku terapeutycznym do dobrego tonu należy powołanie się na Freuda i buddyzm zen, na Junga i religijność ekologiczną, na Nitzchego i horoskopy, ale nie na Jezusa i wartości ewangeliczne.
Jako Ci, którzy uwierzyliśmy Bogu, otwierajmy się na wciąż nowe powiewy Ducha Świętego i Jego dary. Pozwólmy Mu działać w nas i przez nas. Zakończmy dzisiejsze rozważanie słowami papieża Benedykta XVI: „Kościoła nie trzeba budować, trzeba nim żyć”
ks Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Sposób, w jaki się komunikujemy, ma ogromne znaczenie: musimy powiedzieć „nie” wojnie słów i obrazów, musimy odrzucić paradygmat wojny.
Leon XIV
Patron tygodnia – 29 maja
Błogosławiony Józef Kowalski, prezbiter i męczennik
Józef urodził się 13 marca 1911 r. w Siedliskach koło Rzeszowa w rodzinie chłopskiej. Jako dziecko był chorowity, zdrowie zawdzięczał Matce Bożej, pod której opiekę został ofiarowany przez rodziców. Po ukończeniu w 1922 r. szkoły podstawowej rozpoczął naukę w Zakładzie Salezjańskim im. św. Jana Bosko w Oświęcimiu. Ucząc się grał na skrzypcach i w orkiestrze dętej, śpiewał w chórze, występował jako aktor w teatrzyku szkolnym. W 1927 r. rozpoczął w Czerwińsku nad Wisłą nowicjat salezjański, a rok później złożył pierwszą profesję zakonną. W latach 1931-1934 odbył, jako kleryk, praktykę pedagogiczną w Czerwińsku i Przemyślu. Po studiach filozoficznych i teologicznych w Krakowie w 1938 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Następnie od 1938 r. aż do aresztowania był sekretarzem inspektora salezjańskiego o. Adama Cieślara. Zajął się porządkowaniem Archiwum Inspektorialnego. Rozpoczął kurs księgowości. Angażował się w pracę duszpasterską w parafii św. Stanisława Kostki na Dębnikach. Głosił kazania i konferencje, spowiadał, prowadził chór młodzieży męskiej, uczył kleryków śpiewu gregoriańskiego, organizował spotkania religijne i sportowe dla zaniedbanych chłopców. 23 maja 1941 r. został aresztowany przez Niemców wraz z 11 innym salezjanami, których postanowiono zlikwidować. Zawieziono ich do więzienia na Montelupich w Krakowie, skąd po trwających miesiąc torturach 26 czerwca 1941 r. przetransportowano ich do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Józef otrzymał obozowy numer 17350. Według świadków ksiądz Józef zachował w obozie godność człowieka i kapłana, pomagał innym - choć był za to bity.
Jako sumienny kapłan, mimo surowego zakazu, rozgrzeszał konających, dodawał otuchy zrezygnowanym, pocieszał załamanych. W tajemnicy przed obozowymi władzami, na strychach lub w piwnicy bloku nr 25, odprawiał Msze św. i przewodniczył modlitwom. Roznosił po blokach Komunię świętą dla tych więźniów, którzy nie mogli osobiście uczestniczyć. Wraz z o. Maksymilianem Kolbe organizował nabożeństwa maryjne.
31 maja 1942 r. część księży wywieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Józefa z tej grupy wykluczono. Stało się tak, ponieważ Józef nie odrzucił i nie podeptał mimo rozkazu różańca, który podczas kąpieli przed transportem trzymał w dłoni. Za karę wcielono go do kompanii karnej, gdzie doznał kolejnych szykan i upokorzeń. 3 lipca 1942 r. podczas kopania rowu kapo znęcali się nad Józefem. Dla rozrywki zrzucili go z nasypu do głębokiego, bagnistego dołu. Po chwili wyciągnęli go, od stóp do głowy ubrudzonego lepkim błotem, i bijąc kijami zagnali pod dużą beczkę, na którą jeden z kapo nakazał mu wejść i wygłosić z niej kazanie. Józef na beczce uklęknął, uczynił znak krzyża i zaczął po kolei odmawiać modlitwy.
Następnego dnia, 4 lipca 1942 r., został skatowany, a potem utopiony w beczce z fekaliami. Jego ciało spalono w krematorium. Św. Jan Paweł II beatyfikował go 13 czerwca 1999 r. w Warszawie jako jednego ze 108 błogosławionych męczenników Kościoła katolickiego z czasów II wojny światowej.
Opowiadanie
Drwale
Dwóch drwali pracowało w tym samym lesie przy wyrębie drzew. Pnie drzew były ogromne, wytrzymałe i mocne. Obaj używali swych siekier z taką samą wprawą ale każdy z nich używał innej techniki. Pierwszy uderzał w drzewo z niesłychaną wytrwałością, raz za razem, nie zatrzymując się, chyba że tylko na kilka sekund, by złapać oddech. Drugi co godzinę robił przerwę w pracy. O zmierzchu pierwszy był w połowie dzieła. Napocił się porządnie i nie dałby rady pracować nawet pięciu minut dłużej. Drugi, choć to niewiarygodne, kończył ścinanie swego drzewa. Rozpoczęli razem i obydwa drzewa były dokładnie takie same. Pierwszy nie wierzył własnym oczom.
- Nic z tego nie rozumiem! Co godzinę odpoczywałeś. Jak to możliwe, że skończyłeś tak szybko?
Tamten odparł z uśmiechem:
- Widziałeś, że co godzinę robiłem sobie odpoczynek. Nie zauważyłeś jednak, że wolny czas wykorzystywałem, aby podostrzyć siekierę.