ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO.
Refleksja
W liturgii Zesłania Ducha Świętego wyraźnie dominuje wołanie o Ducha Świętego, przywoływanie Ducha! Najdobitniej wybrzmiewa refren psalmu responsoryjnego „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi ziemię”. Warto też wołać do Boga słowami modlitwy dnia: „ześlij dary Ducha Świętego na całą ziemię i dokonaj w sercach wiernych tych cudów, które zdziałałeś w początkach głoszenia Ewangelii”. O cudach tych mówi św. Łukasz w 2 rozdziale Dziejów Apostolskich i św. Paweł w 12 rozdziale 1 listu do Koryntian. Ci, którzy znajdowali się razem na tym samym miejscu, wskutek napełnienia Duchem stali się jednym Ciałem – to znaczy z poziomu bycia razem przeszli na poziom urzeczywistniania wspólnoty wiary, czyli Kościoła. Napojeni Duchem stali się też zdolni wyznać, że Jezus jest Panem, jest Bogiem. Łukasz przekazuje, że wskutek napełnienia Duchem „zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” – dosłownie jak im pozwalał wyjaśniać. Użyte tu greckie słowo apoftegetai oznacza „wyjaśniać podniesionym głosem, mówić z entuzjazmem”. To znaczy, że apostołowie głosili odtąd Ewangelię z wielkim zapałem i zgodnie z wolą Chrystusowego Ducha.
Z dalszego opisu wydarzenia Pięćdziesiątnicy wynika, że Żydzi ze wszystkich krajów oraz cudzoziemcy rozumieli słowa wypowiedziane przez apostołów. Fakt ten napełnił ich zdziwieniem. Dziwili się dlatego, że każdy z uczestników wydarzenia słyszał apostołów w swoim własnym języku ojczystym. W ten sposób Łukasz wydaje się sugerować, że dar Pięćdziesiątnicy był również darem słyszenia. Dlatego oznacza podwójny cud: cud mówienia obcymi językami i cud słyszenia tych języków. Jedni w Duchu mówią, drudzy ogarnięci Duchem słyszą, a treścią mówienia są „wielkie dzieła Boże”.
I tego wszystkiego nam dziś bardzo potrzeba, zwłaszcza przekazywania światu z zachwytem i entuzjazmem tego wszystkiego, co Duch Święty pozwala mówić i tak, jak pozwala wyjaśniać. Sekwencja wskazuje też na inne cuda, które Boży Duch zdolny jest zdziałać zwłaszcza w ludzkim sercu. Potrafi obmyć, co nieświęte, oschłym wlać zachętę, leczyć serca ranę, nagiąć, co jest harde, rozgrzać serca twarde, poprowadzić zabłąkane. Wierzącym, Bogu ufającym nie skąpi siedmiorakich darów. Nie wystarczy jednak zawołać: Przyjdź, Ojcze ubogich, przyjdź Dawco łask mnogich, przyjdź światłości sumień. Nie wystarczy też poprosić: Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości. Trzeba nam bardzo przejąć się słowami Zmartwychwstałego z wielkanocnego poranka i na nie pozytywnie odpowiedzieć. Mam na myśli proste wezwanie, czy wręcz prośbę Jezusa skierowaną do Apostołów „Weźmijcie Ducha Świętego”. Jezus nie skąpi swego Ducha nikomu.
Najważniejsze jest to, by o Ducha świętego stale prosić i na Jego przychodzenie być stale otwartym!
ks Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
My jesteśmy przyzwyczajeni do kalkulowania rzeczy – i czasami jest to konieczne – ale to nie dotyczy miłości!
Leon XIV
Patron tygodnia – 11 czerwca
św. Paryzjusz
Paryzjusz urodził się około roku 1151 w Bolonii. W wieku 12 lat przywdział habit kamedulski we wspólnocie pod wezwaniem świętych Kosmy i Damiana. Kiedy miał trzydzieści pięć lat, powierzono mu duchowe kierownictwo sióstr kamedułek z klasztoru św. Krystyny pod Treviso. Pełnił tę funkcję przez osiemdziesiąt lat. Budował wszystkich, zwłaszcza chorych z pobliskiego hospicjum, którymi także się zajmował. Nigdy nie korzystał z jakichkolwiek dyspens. Zmarł 11 czerwca 1267 r., mając sto szesnaście lat.
Dwukrotnie, w roku 1316 i 1346, wystąpiono o jego kanonizację, ale starań tych nie uwieńczono sukcesem. Dopiero Baroniusz wpisał Paryzjusza do swego martyrologium (1586).
Opowiadanie
Dłoń i piasek
Trzynastoletni Tomek spacerował plażą razem ze swą matką.
W pewnej chwili zapytał:
- Mamo, jak można zatrzymać przyjaciela, kiedy w końcu uda się go zdobyć?
Matka zastanowiła się przez chwilę, potem schyliła się i wzięła dwie garście piasku.
Uniosła obie ręce do góry, zacisnęła mocno jedną dłoń:
piasek uciekał jej między palcami i im bardziej ściskała pięść, tym szybciej wysypywał się piasek.
Druga dłoń była otwarta: został na niej cały piasek.
Tomek patrzył zdziwiony, potem zawołał:
- Rozumiem!