Strona Główna

                                                                               

                         Św. Apostołów Piotra i Pawła.

Refleksja

W uroczystość św. Piotra i Pawła z radością oddajemy cześć świętym apostołom, dwom filarom Chrystusowego Kościoła. Piotr jako pierwszy wyznał wiarę w Jezusa pod Cezareą Filipową: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Chrystus Pan chwali Piotra za jego trafną odpowiedź. Nigdy Piotrowi Jezus niczego nie gratulował. Nie gratulował mu cudownego połowu ryb, apostolskiego powołania czy nominacji na pierwszego papieża. Ale pogratulował mu wyznania wiary: „Błogosławiony jesteś Szymonie”, bo taka postawa upewnia Jezusa, że na Piotrze może oprzeć swój Kościół. Chrystus oświadcza, że Kościół oparty na skale będzie tak mocny, że nawet bramy piekielne go nie przemogą. Chrystusowi chodzi o Kościół, który będzie zgromadzeniem wiernych, nową wspólnotą wiary i miłości.

Natomiast Paweł, jak czytamy w prefacji na dzisiejszą uroczystość, „otrzymał łaskę jasnego rozumienia prawd wiary i stał się nauczycielem narodów pogańskich”. Sam przeszedł długą drogę od gorliwego wyznawcy judaizmu i pogromcy chrześcijan do spotkania z Chrystusem pod Damaszkiem. I odtąd wszystko w jego życiu stało się nowe, blask Zmartwychwstałego całkowicie przewartościował jego dotychczasowe życie. Udał się najpierw na pustynię w Arabii, a później do Tarsu, aby tam w odosobnieniu i ukryciu przygotować się do pracy apostolskiej. Następnie odbywał podróże, znosił trudności i niepowodzenia, które go w związku z tym spotykały. Jako gorliwy sługa Ewangelii mógł wyznać pod koniec swojego życia: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem”.

Dzisiejsza uroczystość uświadamia nam, jak bardzo potrzebujemy odnowienia wiary i osobistej więzi z Bogiem. Nieobce są nam trudne realia spękanych rodzin, chaos, w jakim pogrążone jest życie osób „bieg donikąd”; lęk przed bezrobociem, bezradność wobec zjawisk niszczących społeczne życie, jak korupcja czy przemoc. Ale doświadczamy też głębokiego pragnienia odnowy, wielu z nas coraz częściej poszukuje okazji odprawienia rekolekcji i doświadczenia wspólnoty, wspólnego pielgrzymowania. Pod koniec Światowego Spotkania Młodzieży z Papieżem w Toronto w 2002 roku kanadyjskie media wyrażały radosne zdziwienie bardzo wielu osób i całych środowisk, że jest możliwe życie sensowniejsze, bogatsze w treści, niż im się wydawało jeszcze kilkanaście dni wcześniej.

Chrystus potrafił budować Kościół na różnorodności swoich uczniów. Patrząc na drogę wiary św. Piotra i dochodzenie do bliskości z Panem w życiu św. Pawła możemy stwierdzić, że Bóg wciąż gromadzi swoich wyznawców w jeden Kościół. I wciąż wybiera do głoszenia Ewangelii i posyła w świat nowe zastępy świadków, wśród których jest również miejsce dla każdego z nas. Pytanie o naszą przynależność do Kościoła, o naszą chrześcijańską tożsamość, to pytanie o naszą wiarę w Chrystusa i miłość do Boga i bliźnich. Dziś chcemy razem z Piotrem wyznać: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. I powtórzyć za św. Pawłem: „Jemu chwała na wieki wieków. Amen”.

ks Leszek Smoliński

 

 Złota myśl tygodnia

Pokora i wstyd po uczynionym grzechu daleko są milsze Bogu, niż pycha po spełnieniu dobrego uczynku.

św. Augustyn

Patron tygodnia – 1 lipca

Błogosławiony Jan Nepomucen Chrzan, prezbiter i męczennik

Jan Nepomucen Chrzan urodził się w 1885 r. w Gostyczynie w Wielkopolsce jako trzecie dziecko (z siedmiorga rodzeństwa) Bartłomieja i Stanisławy. Uczęszczał do szkoły ludowej, którą kierował jego ojciec, a po jej ukończeniu do Gimnazjum Królewskiego w Ostrowie Wielkopolskim. Tam właśnie zrodziło się jego powołanie kapłańskie. Wstąpił do seminarium duchownego, najpierw w Poznaniu, a potem w Gnieźnie. W 1909 r. ukończył je i na początku 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie.

Pracował jako wikariusz w Słupach, Czerminie, Broniszewicach, Kcyni, Zielińcu i Bieganowie. W tej ostatniej miejscowości w 1919 r. został proboszczem. Po sześciu latach został proboszczem w parafii pw. św. Stanisława Biskupa w Żerkowie. Prowadził tu, oprócz pracy duszpasterskiej, także działalność społeczną był m.in. przewodniczącym Rady Nadzorczej Banku Ludowego, członkiem Bractwa Kurkowego.

W pierwszych dniach września 1939 r. do Żerkowa weszli Niemcy i natychmiast poddali szykanom i prześladowaniom ks. Jana Nepomucena, znanego z duszpasterskiej, społecznej i patriotycznej postawy. Kilkukrotnie napadali na plebanię, bijąc kapłana. Wkrótce zamknęli kościół, dozwalając na jego otwieranie tylko w niedziele, na Mszę św. sprawowaną pod nadzorem niemieckiej policji.

6 października 1941 r. ks. Chrzan został aresztowany. Przewieziono go do Fortu VII, do obozu koncentracyjnego KL-Posen w Poznaniu. Stamtąd, po przeszło trzech tygodniach, deportowano go do obozu KL Dachau i nadano mu numer 28097. Początkowo ze wzburzeniem reagował na bestialskie traktowanie więzionych, na poniżenia, tortury. W miarę upływu czasu przyjął wszystkie upokorzenia wobec siebie i męczarnie jako wyraz woli Boga. Jak zaświadczył jeden ze współwięźniów, ks. Dezydery Wróblewski: "zmienił się bardzo, tak iż ufając całkowicie łasce Bożej, oddając się całkowicie Bogu, był w stanie znieść wszelkie cierpienia".

Zmaltretowany, chory i wycieńczony, zmarł 1 lipca 1942 r. Jego ostatnie słowa miały brzmieć: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Jego ciało spalono w obozowym krematorium. W gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej został beatyfikowany przez św. Jana Pawła II w Warszawie 13 czerwca 1999 r.

 

Opowiadanie

Rozwiązanie

Wesoła i żarłoczna wspólnota gołębi wybrała sobie na domostwo dziedziniec kościelny. Po ślubach, szczeliny bruku wypełniały się ziarenkami ryżu, które wzbudzały radość ptaków. Kilka ziaren znalazło się również wewnątrz kościoła i gołębie ogarnięte entuzjazmem znalazły się w świątyni.

Niektóre pozostawały tam również w czasie niedzielnych mszy, swymi lotami przeszkadzając i rozpraszając wiernych, nie mówiąc już o «śladach» pozostawianych na posągach świętych. Oburzony proboszcz zwołał posiedzenie Rady Parafialnej, umieszczając w porządku obrad, rozwiązanie tego problemu. «Musimy absolutnie coś zrobić, aby uniemożliwić gołębiom wejście do kościoła!». Jako pierwszy zabrał głos radny, który chyba był potomkiem Heroda i powiedział: «Rozsypmy zatruty ryż, pozbędziemy się wszystkich gołębi».

Franciszkańska dusza wielu radnych oburzyła się gwałtownie: «Przenigdy. Zawieziemy je na wieś, gdzie będą żyły szczęśliwe i w towarzystwie».

To rozwiązanie nie wydawało się jednak możliwe. Podobnie odrzucono projekt doprowadzenia jakiegoś drapieżnika, umiejącego wychwytywać gołębie i również zainstalowanie siatek na drzwiach, i oknach kościoła. W końcu, gdy zapanowało ambarasujące milczenie, najstarszy z radnych spytał: «A więc chcecie, by gołębie już więcej nie wchodziły do kościoła?».

«Tak» - odpowiedzieli chórem radni. «Nie chcecie ich więcej widzieć?». «Tak» - wołali zniecierpliwieni radni. «A więc to proste» - stwierdził staruszek. «Zróbcie tak: ochrzcijcie je, niech przystąpią do Pierwszej Komunii św., udzielcie im bierzmowania, a w kościele już więcej ich nie zobaczycie...».